W 2023 r. gospodarka Chin rozwinęła się o 5,3%. Byłaby to imponująca liczba, którą warto uczcić w jakimkolwiek innym kraju. Jednak w przypadku Chin tę liczbę powszechnie uznano za rozczarowującą, mimo że przekroczyła oczekiwania analityków.
W wyniku tych najwyraźniej rozczarowujących wydarzeń analitycy oczekują, że Pekin w tym roku w dużym stopniu postawi na stymulację. A to oznaczałoby wyższą emisję.
Związek między wzrostem gospodarczym a tanią energią nie przyciąga zbyt wiele uwagi opinii publicznej, ponieważ uwaga ta skupia się wyłącznie na emisjach. Jest to jednak powiązanie, które trudno przeoczyć.
W zeszłym roku w Niemczech emisje spadły do najniższego poziomu od 70 lat. W 2023 r. Niemcy również pogrążyły się w recesji. Oczekuje się, że Wielka Brytania, która w dziedzinie zmian klimatycznych jest co najmniej tak samo ambitna jak Niemcy, również odnotuje skurczenie się gospodarki w 2023 r., chociaż nie miała mniej szczęścia z emisjami. Ale próbuje.
Chiny również próbują, pozostając liderem pod względem mocy wytwórczych energii wiatrowej i słonecznej. Jednak Chiny budują także wiele nowych mocy produkcyjnych w zakresie węgla, które według rządu zostaną wykorzystane jako zabezpieczenie dla okresowych źródeł odnawialnych. Wcześniej jednak oczekuje się, że węgiel będzie wykorzystywany jako paliwo stymulujące gospodarkę i będzie prowadzić do wyższych emisji.
Felietonista agencji Reuters, Gavin McGuire, napisał w tym tygodniu, że środki stymulacyjne, jakich analitycy oczekują od chińskiego rządu, mogą obejmować takie elementy, jak bezpośrednie pożyczki dla przedsiębiorstw i obniżki podatków. McGuire zauważył, że doprowadzi to do ożywienia działalności biznesowej, a ten impuls z kolei doprowadzi do większego zużycia energii.
Pomimo posiadania największej na świecie mocy wiatrowej i słonecznej, Chiny są nadal w dużym stopniu uzależnione od energii elektrycznej wytwarzanej z węgla, więc liczba ta prawdopodobnie wzrośnie, jeśli środki stymulacyjne zadziałają zgodnie z planem. Natomiast produkcja węgla może właśnie pobić ubiegłoroczny rekord wynoszący 5760 TWh. Wraz z nim wzrośnie emisja gazów cieplarnianych, mimo że instalacje wiatrowe i słoneczne będą stale i szybko rosnąć.
W ubiegłym roku Chiny zainstalowały 217 GW energii słonecznej i 76 GW energii wiatrowej. Oznaczało to 55% roczny wzrost liczby dodatkowych instalacji fotowoltaicznych, a w przypadku energii wiatrowej Chiny zainstalowały więcej nowych mocy niż reszta świata razem wzięta.
The Wall Street Journal cytuje analityków, którzy twierdzą, że wraz z nowymi dołączeniami energii jądrowej i wodnej powyższe pokryją całe nowe zapotrzebowanie Chin na energię w 2023 r. A jednak produkcja węgla osiągnęła rekordowy poziom – całkiem prawdopodobne, ponieważ gospodarka kraju rozwinęła się o 5,3%.
Z raportu Wall Street Journal wynika, że dzięki ogromnemu dodatkowi energii wiatrowej i słonecznej emisje w Chinach mogą osiągnąć szczyt przed terminem. Jednak kolumna Reutersa podaje inną sugestię, pomimo oczekiwań słabszego wzrostu gospodarczego w tym roku. Być może pod wpływem bodźca nie będzie aż tak słabszy. Doprowadzi to do większej produkcji węgla i gazu, nawet w obliczu dalszego rozwoju energetyki wiatrowej i słonecznej.
Wnioski, jakie nasuwają się w tej sytuacji, nie do końca potwierdzają argumenty o zdolności energii wiatrowej i słonecznej do całkowitego zastąpienia węglowodorów jako paliwa do wytwarzania energii. W każdym razie niszczą te argumenty dowodami z Chin.
Nawiasem mówiąc, dowody te są również poparte danymi z Europy. Produkcja energii wiatrowej i słonecznej w Europie bije rekordy, ale wzrost gospodarczy wyhamowuje, a popyt na energię słabnie z powodu inflacji cen. Można by to wszystko zrzucić na karb zbiegów okoliczności i korelacji, która nie jest równa przyczynie.
Biorąc jednak pod uwagę fundamentalne znaczenie niedrogiej energii dla wzrostu gospodarczego, zbieg okoliczności i korelacja, a nie przyczynowość, mogą nie być wystarczającym wyjaśnieniem. Jeśli chcemy wzrostu gospodarczego, będą emisje.